Na pierwszy rzut oka wydaje się to absurdalne. Przecież komputery operują na zerach i jedynkach, a ironia, emocje i kontekst to domena ludzi – pełnych sprzeczności, doświadczeń i skojarzeń. A jednak rozwój sztucznej inteligencji sprawia, że maszyny coraz częściej próbują „rozumieć” język nie tylko dosłownie, ale też między wierszami.
Ironia to szczególna zagwozdka. Gdy ktoś mówi „świetnie, znowu pada!”, to raczej nie cieszy się z ulewy. Dla człowieka to jasne, ale dla algorytmu? Tu zaczynają się schody. Sztuczna inteligencja potrzebuje setek przykładów, analiz intonacji (w przypadku mowy), kontekstu sytuacyjnego i... zdrowej dawki ludzkiego absurdu. Dlatego rozpoznawanie ironii to jedno z największych wyzwań dla twórców systemów językowych.
Nie tylko słowa – emocje też mają znaczenieJęzyk to nie tylko składnia i słownictwo. To także ton, pauzy, mimika – czyli wszystko to, c…